Czymże jest forma?
Forma jest niewiele
młodsza od człowieka uspołecznionego - jej użytkownika, który odrywając się w
drodze swojej ewolucji od świata natury, dostrzegł w niej narzędzie organizacji
życia społecznego, czynnik porządkujący rzeczywistość i relacje międzyludzkie. Witold
Gombrowicz stwierdza: przez formę rozumiem wszelkie
nasze sposoby uzewnętrzniania się: słowa, idee, gesty, postanowienia, czyny,
etc.,
traktując jednocześnie formę jako rodzaj maski lub też roli odgrywanej na
użytek otoczenia, w zależności od tego, kto je stanowi. Jest więc forma
swoistym pancerzem, z jednej strony skutecznie skrywającym prawdziwe oblicze
jednostki, ze strony drugiej – ograniczającym swobodę jej ruchów. Nieodłączną
cechą formy jest to, że wynika ona wprost ze społecznego kontekstu, w tym
przypadku ze wzajemnego oddziaływania ludzi na siebie. W jego wyniku jedni
formę narzucają, inni ją przyjmują, co jest zwykle skutkiem i obrazem
społecznego uszeregowania jej użytkowników. Formę – rolę, maskę - narzuca
zawsze ten, kto w hierarchii zajmuje pozycję wyższą wobec przyjmującego i jest
to zasada obowiązująca we wszystkich środowiskach (szef wobec podwładnego,
nauczyciel wobec ucznia, rodzic wobec swego dziecka, itp.). Narzucający
jednocześnie uskutecznia własną formę, zaś w każdej z form znajduje się zespół
wyobrażeń i oczekiwań, przeznaczonych do obustronnej realizacji. I tak uczeń
będzie grał rolę ucznia, zgodnie z oczekiwaniami nauczyciela, który również
wcieli się w swoją rolę, ustaloną w zbiorowych wyobrażeniach. Wskutek tego,
każdy z nich, przyjmie wobec drugiego określony sposób zachowania się i
wyrażania siebie: gestykulacji, mówienia, wzajemnego traktowania się, manier.
Gdy określona interakcja dobiegnie końca, użytkownicy będą mogli przystąpić do
odegrania jakiejś kolejnej roli w teatrze życia, bowiem niemal nigdy nie jest
tak, że przestajemy „aktorzyć”, o czym Gombrowicz, w charakterystyczny dla
siebie sposób, mówi wprost: nie ma ucieczki przed
gębą, jak tylko w inną gębę, a przed człowiekiem schronić się można jedynie w
objęcia innego człowieka.
Pupa, łydka, gęba - to Gombrowiczowskie określenia formy, które pojawiają się w różnych okolicznościach i etapach życia człowieka. Jest interesujące, że są one identyczne z nazwami elementów ludzkiego ciała, które samo również jest swoistą formą - jestestwa każdego człowieka.
Pupa, łydka, gęba - to Gombrowiczowskie określenia formy, które pojawiają się w różnych okolicznościach i etapach życia człowieka. Jest interesujące, że są one identyczne z nazwami elementów ludzkiego ciała, które samo również jest swoistą formą - jestestwa każdego człowieka.
Pupę przypisał Gombrowicz nie
tylko wiekowi dziecięcemu, ale też wszelkim cechom dziecięctwa:
niesamodzielności, niedojrzałości, niewinności (nieświadomości), nawet jeśli
ujawnią się one w dorosłości. Pozwala to zrozumieć, dlaczego początkujący
pisarz, 30-latek Józio, wskutek zdemaskowanych przez prof. Pimkę braków edukacyjnych
i ogólnej niedojrzałości, powraca do szkoły, by przyjąć w niej na siebie ponownie
rolę ucznia, narzuconą mu przez wielkiego Zdrabniacza, belfra klasycznego. Wpędzony w
niedojrzałość, Józio długo nie potrafi wyjść z roli malusia, tym bardziej, że nad
jego zielonością pochylą się troskliwie
również profesor Bladaczka i nauczyciel łaciny, a utrwali ją widok innych upupionych gimnazjalistów. Podporządkowany
systemowi szkolnemu Józio będzie – wraz z kolegami – poddawany schematom
wychowawczym i edukacyjnym kadry pedagogicznej dyrektora Piórkowskiego:
odzierany z chęci do nauki, samodzielnego myślenia i działania, ciekawości poznawczej.
Co ważne, ten nieefektywny system szkolny - którego filarem są nie tylko
przestarzałe metody nauczania, ale też byle jacy, bezbarwni, oderwani od życia,
zdziwaczali nauczyciele - cieszy się wsparciem rodzin gimnazjalistów, których
matki z radością obserwują ich zakotwiczanie w dziecięctwie. A gdy monotonię szkolnego
życia przerwie na chwilę próba buntu przed upupianiem i uświadomiony Miętus zmierzy się z niewinnym Syfonem
w pojedynku na miny (równie dziecinnym), okaże się, że i chłopaczyska, i chłopięta nie mają żadnego
wpływu na zmianę szkolnej rzeczywistości, panującej w niej hierarchii, odwiecznego układu uczeń –
nauczyciel.
Z łydką
zetknie się Józio w domu Młodziaków, których znaczące nazwisko znakomicie
wpisuje się w znaczenie tego określenia.
Źródło |
Ponieważ w dwudziestoleciu
międzywojennym młode kobiety po raz pierwszy skrócą długość sukni do obnażonych
w ten sposób łydek, ta część ciała
stanie się u Gombrowicza symbolem wszystkiego, co potocznie kojarzy się z
młodością, a więc: atrakcyjności fizycznej, zdrowia, energii, aktywności,
zuchwałości, bezczelności, preferowania nowoczesności, swobody obyczajowej i lekceważenia
tradycji. Właśnie taka jest Zuta Młodziakówna, w czym ochoczo wspierają ją,
wtórujący jej w tej nowoczesności, rodzice. Nie przeszkadzają im braki
podstawowej wiedzy u córki, są natomiast dumni z powodu jej urody, niezależności,
naturalności, nonkonformizmu, nowoczesnego i higienicznego trybu życia
(uprawianie sportu, dbałość o kondycję fizyczną). Zuta bywa wyniosła w stosunku
do rówieśników i opryskliwa w odniesieniu do starszych, nawet jeśli miałyby to
być autorytety – tym imponuje nie tylko rodzicom, ale też pokaźnej grupie rozmaitych
mężczyzn, którym wydaje się z tego powodu szczególnie pociągająca. Jednakże obojętność
Zuty wobec miłosnych zabiegów Józia i jego niedowierzanie autentyczności
postawy życiowej Młodziaków, doprowadzi do stopniowego zdemaskowania aktorów
tego awangardowego widowiska – najpierw poprzez ślady ich niepokoju
wywoływanego drobnymi prowokacjami Józia („urozmaicanie” kompotu, zabawa słowem
mamusia, zlecenie dla żebraka) następnie – już otwarcie – w
postaci wzburzenia perspektywą romansowania Zuty z podstarzałym Pimką. Dzięki
diabelskiemu pomysłowi „epistolograficznemu” Józio dowiedzie, że „nowoczesność”
i wyzwolenie z obyczajowych przesądów Młodziaków mają swoje granice i są w
gruncie rzeczy fasadą tradycyjnych mieszczańskich przekonań i przyzwyczajeń.
Źródło |
Przed gębą nie ma
ucieczki?
Istotne jednak nie
jest to, jaką maskę w danej chwili nosimy, ale to, że zawsze musimy jakąś
nosić. Prowokują to niezliczone okoliczności i przyczyny, czego przykładem w Ferdydurke jest historia Józia
Kowalskiego (bohatera na wskroś typowego), który usiłując uzewnętrznić się
wobec innych ludzi, używa określonych form (kolejno biernego uczniaka,
zakochanego młokosa, obserwatora form przybieranych przez innych ludzi),
odkrywając jednocześnie, że one go - bardziej lub mniej - zniekształcają. I
choć czuje się w ten sposób zafałszowany, nieautentyczny, zaczyna stopniowo
rozumieć, że nie potrafi uciec od ustalonego systemu masek, ról, gąb i związanych z nim
postaw, gestów, działań. Wygląda też na to, że niewiele jest
sytuacji, w których możemy pozwolić sobie na zdjęcie maski: nie nosimy jej właściwie
tylko w trakcie snu i wówczas, gdy towarzyszy nam przekonanie, że jesteśmy
absolutnie sami, ponieważ, jak stwierdził Gombrowicz: (…) forma nasza tworzy
się głównie w sferze międzyludzkiej – jakiejkolwiek i gdziekolwiek,
ale zawsze. Jedyną pociechą może być odkrycie, że choć przed gębą nie ma
ucieczki, wszakże można tworzyć własną formę w pełni świadomie
i najodpowiedniej dla siebie wykorzystywać ją w relacjach z otoczeniem.
Przy okazji rozważań
na temat formy postaje pytanie, czy – skoro uwiera ona człowieka i czyni go zakłamanym
– jest bytem szkodliwym i niepotrzebnym? Nie sposób uzyskać tu jednoznaczną
odpowiedź. Otóż wydaje się, że forma pełni również pożyteczne funkcje: jest
narzędziem uspołeczniania człowieka w dobrym znaczeniu tego poęcia, kształtuje
i wzbogaca jego osobowość, uczy bogatej gamy zachowań w określonych sytuacjach,
co jest tym ważniejsze, że większość z nas (a może wszyscy?) nie wyobraża sobie
funkcjonowania w społeczeństwie bez form - wędzidła wprawdzie, ale niezbędnego.
Poruszamy się w świecie form pisanych i niepisanych, i jeśli planujemy osiągać założone
cele, sukcesy, musimy się do nich
stosować. Przyjęcie formy umożliwia ponadto człowiekowi również ochronę sfery
jego intymności, czego potrzebuje większość z nas.
Są więc formy trwale
zakorzenione w sferze kultury. Inną rzeczą jest, że
użytkownicy formy, gęby, maski (zarówno jako „biorcy” i jako „dawcy”) są bardzo
zróżnicowani – stąd rozmaite jej wynaturzenia, mające czasem charakter komiczny,
a czasem żenujący, czego obraz w znakomity sposób utrwalił Gombrowicz w Ferdydurke. Pokazał on, że szczególnie
silnie uwidaczniają się śmieszność i sztuczność formy, gdy istnieje duża
rozbieżność między odgrywaną rolą, a prawdziwym wizerunkiem człowieka – jak np.
w przypadku Pimki, podstarzałego adoratora pensjonarki Zutki, w masce
autorytetu wychowawczego, lub też Konstantego Hurleckiego, tchórza gotowego w
opresyjnej sytuacji chować się na szczycie pleców swoich towarzyszy, a na co
dzień odgrywającego rolę nobliwego potomka szlacheckiego rodu. Obaj panowie
okazują się dzieckiem podszyci w momentach demaskowania. Okazuje się, że mimo przyjętej
pozy, zdarza im się zachowywać infantylnie. Przy okazji eksponuje to skłonność
do hipokryzji.
Mimo
zabawnego przebiegu zdarzeń w Ferdydurke,
mamy w tej powieści do czynienia z formą nienajlepiej służącą ludziom, kiedy to
umożliwia ona realizację działań z niskich pobudek, np. w celu ograniczania
czyjejś wolności, kreatywności, stosowania przymusu, narzucania opinii, manipulowania.
Gombrowicz zwraca uwagę, że często ma to miejsce w relacjach: dojrzali –
niedojrzali, starzy – młodzi, aktywni – bierni. Egzekutorami narzucanych form w
tym przypadku są zawsze dojrzali, starzy, aktywni. Zaś niedojrzali, młodzi zwykle
biernie podporządkowują się im, z mniejszym lub większym oporem, jak uczniowie
wobec Bladaczki, który dekretuje po prostu, że Słowacki
wielkim poetą był i basta. Zatem
starzy i dojrzali z upodobaniem upupiają młodszych, wikłają ich w zachowania, pozy, słowa malusiów - by
nad nimi panować, mieć kontrolę,
utrzymać ich w niedojrzałości. Od czasu do czasu kompromitują się jednak
ujawniając własną śmieszność i infantylizm, dowodząc słuszności
Gombrowiczowskiej tezy: nie ma ucieczki przed gębą, jak tylko w inną gębę (…). Przed pupą zaś w ogóle nie ma ucieczki.
Wszystkie teksty na tej stronie są mego autorstwa.
Nie zezwalam na ich kopiowanie i publikowanie bez mojej zgody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentuj zachowując zasady kultury - jeśli zechcesz je lekceważyć, Operator połączeń międzyplanetarnych odeśle cię w kosmiczny niebyt:)