18/12/2013

"Bema pamięci żałobny-rapsod": W hołdzie Józefowi Bemowi, "który w bohaterstwie na czele wieku stawa..."


Znaczenie i rola motta w kontekście całego utworu:
Wiersz poświęcony jest Józefowi Bemowi, bohaterowi powstania listopadowego, uczestnikowi walk o wolność naszą i waszą na Węgrzech i w Wiedniu, w okresie Wiosny Ludów; patriocie i charyzmatycznemu wodzowi. Stanowiący motto wiersza cytat ze słów Hannibala – słynnego wodza kartagińskiego (II/III w. p.n.e.) – eksponuje jego przysięgę, dotyczącą walki z odwiecznym wrogiem. Tym samym podkreśla ono rangę gen. Bema i zestawia go w jednym szeregu z najwybitniejszymi postaciami z przeszłości. Bowiem jak Hannibal przysięgał nigdy nie poddać się wojskom rzymskim, tak Bem nie ustawał w walkach narodowowyzwoleńczych (nie tylko na rzecz własnej ojczyzny). To uczyniło ich obu ponadczasowymi bohaterami.

Norwidowska koncepcja uzyskania w utworze nastroju żałoby:
Źródła historyczne przekazują, że wierny swej idei gen. Bem przeszedł na islam, by móc w szeregach armii tureckiej walczyć przeciwko Rosji. Gdy zmarł w 1850 r. na febrę w Syrii, wyprawiono mu bardzo skromny muzułmański pochówek. Bema pamięci rapsod… powstał w 1. rocznicę śmierci generała. Ujawnia się w nim Norwidowska potrzeba”wyprawienia” pogrzebu Bemowi, zgodnego z wyobrażeniami poety oraz pragnienie oddania hołdu wielkiemu bohaterowi i jego ideom. Norwid kreuje więc wizję pogrzebu na kształt niezwykłego żałobnego misterium. Jego nastrojowi i wymowie służą stosownie dobrane przez poetę: gatunek liryczny (rapsod), wersyfikacja (polski heksametr), obrazowanie i zastosowane środki stylistyczne.
- rapsod jest utworem poetyckim sławiącym postaci lub czyny bohaterskie w sposób patetyczny, uroczysty;
polski heksametr umożliwił uzyskanie rytmu utworu, oddającego dostojeństwo przemieszczającego się wolno konduktu pogrzebowego;
obrazowanie charakteryzuje się niezwykłą widowiskowością i jest nasycone ogromnym ładunkiem emocjonalnym. Żałobną atmosferę oddaje przede wszystkim pierwsza część wiersza (strofy I-IV). Zapoczątkowuje ją pytanie retoryczne w funkcji apostrofy: Czemu cieniu, odjeżdżasz, ręce złamawszy na pancerz (…).Temu ostatecznemu odejściu towarzyszy powszechny szloch: miecz wawrzynem zielony i gromnic płakaniem dziś polan; Trąby długie we łkaniu aż się zanoszą. Atmosferze  żalu pomieszanego z niepokojem ulegają nawet zwierzęta towarzyszące swemu panu w ostatniej drodze: Rwie się sokół i koń twój podrywa stopę jak tancerz (…). Nastrój żałoby i przygnębienia potęguje również wiejący wiatr, powodujący łopot proporców i chorągwi, a widniejące na nich smoki, jaszczury i ptaki (…), na znak smutku i hołdu pokłaniają się z góry opuszczonymi skrzydłami. Pogrążeni w żałobie są także ludzie, wyrażający w określony sposób swój ból i rozpacz po śmierci bohatera. Szczególnie eksponują je panny żałobne: jedne w geście smutku wyrzucają w górę ramiona, inne ronią potoki łez zbierane do konch, kolejne tłuką gliniane naczynia, czego klekot w pękaniu jeszcze smętności przyczynia. Przysparzają jej także młodzi mężczyźni wzmagający hałas poprzez uderzenia toporami w topory lub tarcze. Opisane odgłosy mieszają się z dźwiękami śpiewanego chorału. Obrazując ceremonię pochówku Norwid znakomicie dobrał środki wyrazu: plastyczne porównania (- Wieją, wieją proporce i zawiewają na siebie, jak namioty ruchome wojsk koczujących po niebie); oryginalne metafory (I czeluście […], Które aby przesadzić Ludzkość nie znajdzie sposobu); wyliczenia (smoki, jaszczury i ptaki…); personifikacje (Trąby długie we łkaniu aż się zanoszą), słownictwo foniczne, nazywające dźwięki (klekot, bijąc urnami, gwizdając w szczerby toporów).

Tradycje pogrzebowe przedstawione w Bema pamięci...:
W swojej wizji pogrzebu generała Bema Norwid wykorzystał elementy bardzo różnych tradycji funeralnych. Ustylizował uroczystość, nawiązując zarówno do obrzędów grzebania starożytnych wojów słowiańskich i germańskich, jak też do średniowiecznych pogrzebów rycerskich, również do pochówków wielkich polskich wodzów i monarchów. Tytułowego bohatera i uczestników żałobnego misterium wyposażył w rekwizyty i zachowania charakterystyczne dla wyżej wskazanych, obecnych w wierszu tradycji. I tak, generał nie nosi munduru, lecz zbroję, pancerz, jego wojenne wyposażenie stanowi nie szabla, lecz miecz. Z rycerskimi tradycjami wiąże się też występowanie chorągwi, proporców, znaków, trąb. Dawne pogrzeby pogańskie wymagały również obecności płaczek (panien żałobnych) – ich zachowania także podyktowane były określonym rytuałem pogrzebowym. Również inni żałobnicy – chłopcy i pachołki służebne -  niosą topory i tarcze, by poprzez ich użycie wzmagać hałas, potęgujący zbiorowe emocje i potrzebę ich uwolnienia w trakcie uroczystości. Nawet muzyka żałobna, w tym przypadku chorał, wywodzi się z tradycji uroczystego śpiewu epoki średniowiecza. Zabieg stylizacji pochówku Bema służy wyraźnie uwzniośleniu jego postaci, mitologizacji generała, zapoczątkowaniu jego legendy. 

Interpretacja sposobu przedstawienia pochówku Bema i odczytanie przesłania utworu: 
     Widowiskowa i poruszająca ceremonia pochówku generała Bema, w strofach od I do IV, relacjonowana jest przez podmiot trzecioosobowy, w czasie teraźniejszym. Można odnieść wrażenie, że orszak przechodzi obok opisującego i po chwili coraz bardziej oddala się od niego tak, że z upływem czasu staje się ledwo widoczny na horyzoncie, w zapadłym zmroku: Wchodzą w wąwóz i toną… wychodzą w światło księżyca I czernieją na niebie, a blask ich zimny omusnął. Po chwili następuje w utworze zmiana form gramatycznych: w strofach V i VI czas teraźniejszy ustępuje miejsca przyszłemu, pojawia się również podmiot zbiorowy pierwszoosobowy. Obserwator wydarzeń staje się w tym momencie ich uczestnikiem, zasila szeregi orszaku i pełni funkcję jego wyraziciela. Zabieg ten podporządkowany jest celowi przekazania w dwóch ostatnich strofach wiersza uniwersalnej, ogólnoludzkiej myśli, przesłania filozoficznego. Oto korowód dociera do grobu, a żałobnicy dostrzegają w nim czeluście, otchłań symbolizującą śmierć, Które aby przesadzić Ludzkość nie znajdzie sposobu, ponieważ nie ma ucieczki od śmierci: ulega jej każdy człowiek – i zwykły, i wybitny. Jednak otchłań grobu pochłonie wyłącznie ziemskie szczątki bohatera, zaś orszak żałobny przeskoczy ją i pójdzie przed siebie, Dalej – dalej - - by smęcić ujęte snem grody. Przestanie być pogrzebowym korowodem, a stanie się pochodem ludzi zmieniających świat. Uśpione miasta będą oni budzić niestrudzenie bijąc urnami, gwizdając w szczerby toporów i niosąc światło ideałów generała Bema - głęboki patriotyzm, umiłowanie wolności, solidarność ze wszystkimi narodami walczącymi o wolność i sprawiedliwość. Ideały te serca zmdlałe ocucą - wyzwolą w ludziach odwagę, bohaterstwo, potrzebę czynu, świadomość, w wyniku czego – pleśń z oczu zgarną narody, w ludziach obudzi się świadomość najistotniejszych wartości..  

    Paradoksalnie więc grób generała stanie się miejscem narodzin i kolebką idei, które po nim pozostaną. Zatem moc, myśl i dzieło bohaterów nie tylko nie umierają wraz z nimi, ale wręcz rodzą się w chwili ich śmierci. I żyją własnym życiem – jako legenda, mit, nieśmiertelny w porównaniu z materią. 
Wszystkie teksty na tej stronie są mego autorstwa.
Nie zezwalam na ich kopiowanie i publikowanie bez mojej zgody.

04/12/2013

Modlitwa poetycka w literaturze romantyzmu - Hymn [Smutno mi, Boże!] Juliusza Słowackiego

Źródło
    Nostalgia emigranta jako charakterystyczny element biografii polskich romantyków:
     Szczególna sytuacja polityczna Polski w wieku XVIII i XIX zapoczątkowała zjawisko emigracji na szeroką skalę. Kraj opuszczali wówczas powstańcy, działacze patriotyczni zagrożeni represjami zaborców, pisarze i artyści. Wielu z nich do emigracji zmusiło nie tylko zagrożenie osobistej wolności, ale też twórczość wymierzona przeciw zaborcom. Tułaczy los przypadł w udziale m.in. najwybitniejszym z polskich twórców romantycznych: Mickiewiczowi, Słowackiemu, Norwidowi. Z upływem czasu z coraz większym trudem znosili oni swoją bezdomność. Poczucie wymuszonego oddalenia, tęsknota za ojczyzną i bliskimi, świadomość zamkniętego powrotu w rodzinne strony przynosiły im wiele cierpienia. Często znajdowało ono upust w twórczości poetyckiej.
                    
           Kreacja podmiotu lirycznego w Hymnie J. Słowackiego:
W wierszu wypowiada się osoba, którą można nazwać wędrowcem, emigrantem. Żem był jak pielgrzym – mówi o sobie. Z nastroju, który towarzyszy podmiotowi lirycznemu i z jego wypowiedzi można wnioskować, że przypadł mu w udziale los wygnańca, że jego wędrówka nie jest dobrowolna, a przemierzane drogi nie prowadzą do kraju ojczystego. To skłania go do wypełnionych boleścią rozważań.
      
     Sposoby przedstawienia natury i tworzenia nastroju w utworze:
Wiersz wyraża nie tylko dotkliwą tęsknotę za ojczyzną, ale też uniwersalne refleksje nad ludzkim losem. Można uznać, że wywołały je szczególne okoliczności natury. Mówiący odbywa podróż morską. Właśnie zachodzi słońce, statek oddala się od brzegów i płynie osamotniony przez morski bezkres. Mówiący dostrzega piękno rozciągających się przed nim widoków, wyraża wdzięczność Bogu za ich doskonałość:
(…) na zachodzie
Rozlałeś tęczę blasków promienistą;
(…) gasisz w lazurowej wodzie
Gwiazdę ognistą…
(…) niebo Ty złocisz i morze (…).
Nie potrafi jednak czerpać z nich radości. Wprost przeciwnie: swą wypowiedź rozpocznie i zakończy wyznaniem smutku, powtarzanym w formie epifory w każdej strofie wiersza. Przyznaje, że na co dzień smutek ten ukrywa przed ludźmi, pokazując im zwykle twarz spokojną i pogodną, jednak wobec Boga „tu i teraz” pragnie otworzyć głąb serca, pełnego boleści. Kolejne obrazy natury ściśle wiążą się z nastrojem podmiotu lirycznego i nadają kierunek jego rozmyślaniom. Smutek często ustępuje miejsca żalowi i rozpaczy. I tak, słońce chowające się za horyzont, uświadamia mówiącemu upływ kolejnych dni jego tułaczki, a morski bezkres przypomina, jak daleko znajduje się od brzegu, przystani, miejsca docelowego, ojczyzny, której pełne tęsknoty wspomnienie podsuną mu lotne w powietrzu bociany. Można sądzić, że ptaki, znane mówiącemu z polskiego ugoru, spowodują niezwykle przejmujące w swej skondensowanej formie wyznanie dramatu i cierpienia emigranta, człowieka pozbawionego swego miejsca na ziemi:
Żem często dumał nad mogiłą ludzi,
Żem prawie nie znał rodzinnego domu,
Żem był jak pielgrzym, co się w drodze trudzi
Przy blaskach gromu,
Że nie wiem, gdzie się w mogiłę położę,
Smutno mi, Boże!
Szczególnie rozpaczliwą wymowę ma przedostatni wers tej strofy, oznacza bowiem dla podmiotu lirycznego pozostanie wygnańcem nawet po śmierci. W ten sposób nigdy nie będzie mógł on zaznać spokoju. Już dziś jest więc człowiekiem, co zazdrości Mogił – popiołom… Mówiący raz jeszcze przyznaje, że stracił nadzieję na powrót w ojczyste strony:
(…) a ja przecie
Wiem, że mój okręt nie do kraju płynie,
Płynąc po świecie…
Z pełną bólu rezygnacją odkrywa, że nawet modlitwa niewinnego dziecięcia nie może zmienić, naznaczonego mu przez Boga, losu tułacza. Dramatyczna sytuacja podmiotu lirycznego staje się też przyczynkiem rozważań ogólniejszej natury: oto uświadamia on sobie siłę przemijania i nicość pojedynczych istnień ludzkich. Sugestywnie wyraża je antynomia wieczności dzieł Bożych i krótkości człowieczego życia:
Na tęczę blasków, którą tak ogromnie
Anieli Twoi w niebie rozpostarli,
Nowi gdzieś ludzie w sto lat będą po mnie
Patrzący – marli (…)
Jednocześnie słowa te sygnalizują, że mimo swej ulotności, pojedyncze istnienia składają się na ludzkość, równie trwałą jak cuda natury.
      
     Relacja pomiędzy treścią wiersza a zastosowanym przez poetę gatunkiem literackim:
Poeta posłużył się formą hymnu, ale odszedł od utrwalonej konwencji tego gatunku (uroczysta, podniosła pieśń, kierowana zwykle do Boga, ojczyzny, wyrażająca zbiorowe emocje, wykorzystująca słownictwo wysokie). Podmiotem lirycznym jest bowiem nie zbiorowość, a jednostka, która mówi nie tylko o swych relacjach z Bogiem, ale skupia się na osobistych przeżyciach i rozmyślaniach, zwierzając się Stwórcy z własnych niepokojów i cierpień. Wypowiedź podmiotu lirycznego nie posiada również zbyt wielu cech stylu wysokiego: obok sformułowań uroczystych używa Słowacki języka pełnego prostoty. Jego wypowiedź jest więc raczej pełnym smutku, cichym wyznaniem lirycznym, niż tradycyjnym utworem hymnicznym.
Wszystkie teksty na tej stronie są mego autorstwa.
Nie zezwalam na ich kopiowanie i publikowanie bez mojej zgody.

02/12/2013

„Kordian”: koncepcja walki o niepodległość ojczyzny


Dramat Słowackiego można odczytywać jako wykładnię jednej z romantycznych koncepcji sięgania po niepodległość ojczyzny. Koncepcja ta wiąże się z osobą słynnego średniowiecznego bohatera szwajcarskiego, Arnolda Winkelrieda. Dzięki jego bohaterstwu i poświęceniu, Szwajcaria obroniła się przed austriackimi najeźdźcami.
Funkcję Winkelrieda miałaby, wg koncepcji przedstawionej w Kordianie, pełnić Polska, przyjmująca na siebie ciosy jednego z tyranów europejskich, cara rosyjskiego. Skupiając na sobie przeważające siły zaborcy, Polska osłabiałaby jego możliwości zbrojne na innych obszarach imperium rosyjskiego. W ten sposób Polacy stworzyliby wyłom w szeregach wroga, a inne uciskane narody europejskie mogłyby dzięki temu sięgnąć po wolność dla siebie.
Kluczową rolę w realizacji tej koncepcji miałby odegrać Kordian, biorący na swe barki ciężar zabicia przebywającego w Warszawie cara Mikołaja I i jego rodziny. Ten niesłychany czyn tytułowego bohatera ściągnąłby na niego samego zgubę i niechybną śmierć. Kordian, jako bojownik sprawy narodowej, jest tego w pełni świadom i dobrowolnie przyjmuje na siebie misję. Ma także przekonanie, że jego działania wywołają represje zaborcy oraz militarne zaangażowanie w Polsce wojsk rosyjskich i sojuszniczych Rosji. I z takiej właśnie sytuacji mogłyby skorzystać narody cierpiące niewolę Rosji i innych ówczesnych mocarstw. Byłby to początek wolności całej Europy, kolejno zrzucającej kajdany.
Do realizacji tej idei nigdy nie dojdzie, ponieważ jej pomysłodawca, Kordian, nie udźwignie ciężaru przedsięwzięcia. Jego głęboka wrodzona wrażliwość i mocno zakorzeniona moralność staną mu na drodze do celu, w postaci wytworów jego słabej psychiki – Strachu i Imaginacji. Bohater nie wytrzyma ich presji i zemdleje nieopodal swej niedoszłej ofiary, nie zdobywszy się na zbrodnię. Ostatecznie zaś wykpi koncepcję Kordiana Diabeł, który pod postacią Doktora będzie dowodził, że pomysł poświęcenia się (tak jednostkowego, jak zbiorowego) dla świata, może być traktowany wyłącznie jako wymysł człowieka chorego psychicznie.

Wszystkie teksty na tej stronie są mego autorstwa.
Nie zezwalam na ich kopiowanie i publikowanie bez mojej zgody.

Juliusz Słowacki: Gorycz rozczarowań, czyli proces dojrzewania Kordiana


Poznajemy Kordiana (imię znaczące: cor – łac. serce, kordialny – serdeczny), gdy ma on 15 lat i jest typowym bohaterem werterowskim. Nad wyraz dojrzały, poważny, wrażliwiec i melancholik, uzdolniony poetycko, uduchowiony marzyciel - Kordian ma nieprzeciętne ambicje, pragnie dokonać czegoś wielkiego. Czuje potrzebę jasnego określenia się, znalezienia sensu i celu życia. Jednocześnie brak mu energii, zapału, wewnętrznego ognia, choćby iskry wyzwalającej działanie. Nawet poruszające opowieści starego sługi, Grzegorza, nie katalizują aktywności młodzieńca, choć doskonale rozumie on ich wymowę. Kordian reprezentuje pokolenie z jednej strony niesłychanie egzaltowane, gotowe do karkołomnej odwagi, z drugiej strony słabe psychicznie, pełne wahań i niewiary.
Bohater przeżywa również nieszczęśliwą miłość – jego ukochana, starsza od niego Laura, nie traktuje uczuć Kordiana poważnie, trochę drwi z niego i nie rozumie jego „bólu istnienia”. To wszystko skłoni go ostatecznie do podjęcia próby samobójczej, na szczęście nieudanej, a z pewnością kształcącej: Kordian opuści swe rodzinne strony, by poznać świat lepiej. Jak się wkrótce okaże, w trakcie podróży po Europie będzie mu towarzyszyć gorycz wielu rozczarowań. W istotny sposób ukształtują one światopogląd bohatera i wpłyną na jego metamorfozę.
W Londynie Kordian przekona się, że wszystko może być przedmiotem handlu, od miejsca na ławce w parku, poprzez szlachectwo i pozycję społeczną, na zasiadaniu w parlamencie skończywszy. Zrozumie, że światem rządzi głównie pieniądz.
Pobyt w Dover uświadomi Kordianowi, że szara rzeczywistość zawsze zdominuje poezję, choćby najpiękniejszą. Życie jest więc prozą - przytłaczającą, pełną znoju, ponurą.
Poszukiwania szczęścia osobistego w dalekim świecie również zakończą się fiaskiem. Włoska kochanka Kordiana, Wioletta, pozbawi go złudzeń co do natury kobiecej i co do istoty miłości. Gdy Konrad wyzna jej, że został karcianym bankrutem, a resztką swego majątku uszczęśliwił służbę, "zakochana" dotąd Wioletta wyśle go do wszystkich diabłów.
      Jednak najbardziej bolesnym rozczarowaniem dla Kordiana okaże się wizyta w Watykanie. Młodzieniec przybędzie tam z garstką ziemi zbroczonej krwią powstańców listopadowych i umęczonego narodu polskiego, by prosić Papieża o współczucie i błogosławieństwo dla swych rodaków. Papież nie tylko potraktuje Kordiana lekceważąco, ale też odrzuci jego prośbę. A kiedy bohater rozsypie ziemię po watykańskich progach, rozgniewany Papież nakaże mu posłuszeństwo Polaków wobec cara, prawowitego władcy Polski i zaleci szukanie pociechy w pokornej modlitwie. Na koniec zagrozi klątwą narodowi polskiemu, gdyby ten ponownie usiłował  zbrojnie sięgać po niepodległość. 
        Wszystkie kolejne zawody Kordiana nie pójdą jednak na marne. Porażki i rozczarowania staną się bowiem zaczynem jego duchowej przemiany, która dokona się na szczycie Mont Blanc. Tam Kordian uświadomi sobie siłę swej miłości do ojczyzny i narodu, odkryje pragnienie poświęcenia się dla nich. Zrozumie, że będąc na szczycie posągu świata staje się właśnie posągiem człowieka, że rozpiera go moc i potrzeba działania. Właśnie wówczas odnajdzie to, czego dotąd poszukiwał bezskutecznie. Uświadomi sobie, że nie w marzeniach, nie w melancholii, nie w nieokreślonych planach, ale w konkretnym działaniu musi znaleźć cel i sens swego życia. Okażą się nimi służba ojczyźnie i przywództwo w walce o jej niepodległość. Kordian powróci  więc do Polski jako bojownik sprawy narodowej. Przywiezie do niej również ideę, odkrytą na szczycie Mont Blanc: Polska Winkelriedem narodów!
Wszystkie teksty na tej stronie są mego autorstwa.
Nie zezwalam na ich kopiowanie i publikowanie bez mojej zgody.

25/11/2013

Juliusz Słowacki: "Grób Agamemnona" - notatka


Źródło
Grób Agamemnona powstał podczas podróży J. Słowackiego na Wschód. Poeta przebywał wówczas m.in. w Grecji, gdzie zwiedził legendarny grobowiec Agamemnona, jednego z wodzów w wojnie trojańskiej. Niezwykłość miejsca, w którym znalazł się autor i znajomość greckiej historii skłoniły go do refleksji nad losem Polski. Podmiotem lirycznym jest więc podróżnik, pielgrzym, który stykając się z wielką historią, myśli o kolejach losu własnej ojczyzny i narodu.
Zanurzając się w mrok i ciszę grobowca, podmiot liryczny wyraża pragnienie, by fantastycznie lutnia nastrojona, wtórowała myśli posępnej i ciemnej, a więc by jego sztuka poetycka nadążała za myślami, wywołanymi pobytem w grobowcu - miejscu niezwykłym, historycznym. Rozbudziło ono w mówiącym wielki smutek.
Mówiący przywołuje wspomnienie Termopil, symbolu bohaterstwa, miłości i poświęcenia dla ojczyzny. Powiada, że nie odważyłby się zatrzymać w słynnym wąwozie, bo jako syn zniewolonego narodu czuje, że przebywającym tam duchom Spartan nie mógłby bez wstydu spojrzeć w oczy. Boi się, że duchy te oczekiwałyby od niego relacji z walki Polaków o ojczyznę. Obawia się, że nie umiałby wyjaśnić przyczyn powstańczej klęski, bo przeczuwa, że wynika ona z winy samych Polaków. W Termopilach zginęli Grecy, wychowani w demokracji i przekonaniu, że ojczyzna jest wartością najwyższą dla wszystkich. Polacy (polska szlachta) nie potrafili wznieść się ponad klasowy interes, egoizm, prywatę i zacofanie. Greccy wojownicy kierowali się prawością, odwagą i gotowością oddania życia za kraj. Trudno to powiedzieć o Polakach. Mówiący uważa, że w narodzie polskim jest wprawdzie dusza anielska, ale więzi ją czerep rubaszny, czyli sarmacka umysłowość – ograniczona i niewrażliwa na wartości patriotyczne.
Czeka więc Polskę wieczna męka i niemożność zemsty, jeśli nie zrzuci z siebie hien pijących jej krew. Może się uwolnić, zrzucając Dejaniry płonącą koszulę – symbolizującą wielowiekowe wady narodowe: przestarzałe myślenie o państwie i narodzie, społeczną niesprawiedliwość, zacofanie, ciemnotę, pijaństwo, warcholstwo. Jeśli Polsce uda się ich pozbyć, narodzi się jako państwo silne, piękne, nieśmiertelne i zaskoczy tym inne europejskie narody. Wówczas nikt i nic nie będzie jej mogło zagrozić, bo będzie zjednoczona, jak wielki posąg – z jednej bryły, odporna na wszelkie ciosy: tak hartowna, że w gromach nie pęknie. Są to jednak tylko marzenia, bo rzeczywistość jest inna: zwodzona obietnicami, dumna i próżna jak paw, stała się Polska służebnicą cudzą i w tej niewoli pozostaje.
Mówiący wypowiada gorzkie słowa, choć wie, że ci, do których są kierowane, niczego nie zrozumieją, bo w ich głowach nie trwa myśl nawet godziny. Czuje jednak, że musi wyrazić tę bolesną prawdę o swej ojczyźnie, ponieważ jako jeden z jej synów, poczuwa się do winy i odpowiedzialności za Polskę.
Utwór zawiera zupełnie inny obraz ojczyzny, niż ten ukazany przez Mickiewicza w Panu Tadeuszu. Słowacki wyraża swoją miłość i przywiązanie do kraju nie poprzez jego idealizację, ale w formie trudnej prawdy o tym, co spowodowało narodową tragedię i jest przyczyną jej trwania. Gorzkie słowa poety dowodzą jego obywatelskiej świadomości i odwagi. Utwór należy postrzegać jako wyraz mądrego patriotyzmu poety, kroczącego niepopularną ścieżką troski o los ojczyzny.

Wszystkie teksty na tej stronie są mego autorstwa.
Nie zezwalam na ich kopiowanie i publikowanie bez mojej zgody.