04/10/2015

Tadeusz Borowski: "Dzień na Harmenzach", "Proszę państwa do gazu"

Źródło
Narratorem-bohaterem Dnia na Harmenzach i Proszę państwa do gazu jest młody mężczyzna, Tadek, warszawiak. Do obozu trafił z łapanki ulicznej. Jego sposób myślenia, wypowiadania się, refleksje, wskazują na człowieka  wykształconego, inteligenta. Początki pobytu w Oświęcimiu są dla niego trudne (Przecież i ty byłeś kiedyś głodny [Dzień na…] – mówi do niego jeden ze współwięźniów), z czasem jednak przystosowuje się do warunków panujących w obozie: korzysta z pomocy rodziny (paczki z żywnością), potrafi sam zdobyć pożywienie, handluje, nawiązuje przydatne znajomości, zostaje vorarbeiterem (pomocnikiem kapo), korzysta z usług wymiennych, dzięki czemu nie tylko nie jest głodny, ale też w miarę godnie ubrany, czysty, zdrowy, ma siłę do pracy fizycznej.
Jako narrator, Tadek ujawnia szerszy obraz rzeczywistości obozowej. Opisywane przez Tadka wydarzenia rozgrywają się w przestrzeni oświęcimskiego obozu koncentracyjnego i jego najbliższych okolic (gospodarstwo rolne Harmenze, rampa oświęcimskiej stacji kolejowej), w trakcie prac więźniów, co pozwala ocenić warunki ich bytowania i obowiązkowych zajęć.
    Więźniowie mieszkają po kilkuset w przeludnionych barakach, śpią na dwupiętrowych buksach (pryczach), których dół przeznaczony jest dla ludzi z najniższego szczebla obozowej drabiny: (…) gnieżdżą się [tam] po ośmiu, dziewięciu, leżą nadzy, kościści, cuchnący potem i wydzielinami, o zapadniętych głęboko policzkach [Proszę państwa…]. 
Większość z nich skazana jest na głodowy wikt obozowy, którego podstawę stanowi wodnista zupa (z pokrzyw, brukwi) i nędzna racja czarnego chleba. Wskutek niedożywienia, awitaminozy, są skrajnie wychudzeni, często schorowani, owrzodzeni, „zjadani” przez insekty. Ta kategoria więźniów przypomina upiorne zjawy, co uderzająco oddaje dokumentacja fotograficzna, powstała w tym miejscu i czasie, a także komentarz narratora Dnia na HarmenzachRuszają się, żeby uniknąć bicia, żrą trawę i lepką glinę, aby nie czuć głodu, chodzą osowiali, jeszcze żywe trupy
Źródłem względnego dobrostanu i statusu więźnia mogą być, m.in., przynależność narodowa i określone, dostępne nielicznym, prace. Tadek, będący Polakiem, vorarbaiterem, posiadający umiejętności techniczne, pracujący przy układaniu torów kolejki obozowej, następnie na rampie, do której nadjeżdżają transporty zagłady, nie nosi pasiaka:
Buty mam istotnie ładne, na podwójnej podeszwie (…) – odrzekłem wskazując mu na jedwabną koszulę, za którą dałem chyba z kilo pomidorów [Dzień na…]. Nie cierpi też głodu: Chleba i słoniny mam dosyć [Dzień na…], stwierdza i dodaje w innym czasie: Rozkładamy biały, przemyślnie wypieczony chleb, kruchy (…), przysłany aż z Warszawy. (…) Wyciągamy boczek, cebulę, otwieramy puszkę skondensowanego mleka [Proszę państwa…]. 
Tadek pozwala sobie nawet na niemal prowokacyjne zachowania wobec esesmana, któremu spodobał się zegarek Tadka, czy wobec posta, któremu spodobały się buty Tadka. Jest on, co prawda, również narażony na bicie, represje i niełaskę obozowych oprawców, ale by się one urzeczywistniły, musiałby rażąco naruszyć obozowe normy. W podobnej sytuacji znajdują się Francuz Henri, Rosjanin Andriej, czy marsylczyk z opowiadania Proszę państwa… Oni są nie tylko najedzeni, ale mają nawet dostęp do luksusowych dóbr obozowego czarnego rynku (alkohol, perfumy, środki czystości).
W skrajnie odmiennych warunkach bytują przede wszystkim Żydzi (niezależnie od kraju pochodzenia): (…) my jesteśmy głodni, wiecznie głodni, wiecznie, wiecznie… [Dzień na…]. Wszyscy oni skazani są z góry na zagładę przez hitlerowców, niektórzy z krótkim jedynie odroczeniem tego wyroku – dopóki nie wyczerpią resztki sił w trakcie najgorszych i najcięższych robót obozowych. Są głodzeni, schorowani, bici: Nagle (…) na zgięte karki, na pochylone aż do ziemi głowy, na sflaczałe ręce posypał się grad uderzeń. Trzon łopaty bębnił o łby, obijał skórę na kościach i głucho stękał po brzuchu [Dzień na…]. Ci nieszczęśnicy „z paragrafu” przeznaczeni „do komina”, szybko do niego trafiają, dzieląc los wcześniej zagazowanych i spalonych współbraci – za słabych, za małych, kalekich, za starych, za mało godnych miana człowieka. Ich kości i popioły „zasilą” stawy rybne farmy Harmenze.
Życie w lagrze przebiega pod wpływem specyficznych czynników, które wyznaczają jego rytm, normy postępowania, charakter obozowej obyczajowości, relacje międzyludzkie. Na postępowanie więźniów niewątpliwie wpływają strach, poczucie stałego zagrożenia, bliskość śmierci. Odzierają one ludzi z poczucia godności, pogłębiają bierność i obojętność wobec krzywdy drugiego człowieka. Człowieczeństwo ustępuje tu miejsca instynktowi samozachowawczemu, rodzącemu pragnienie, aby przetrwać choćby za cenę życia osób najbliższych, bezbronnych:
Oto idzie szybko kobieta (…), małe, kilkuletnie dziecko biegnie za nią (…), wyciąga rączki z płaczem – Mamo! mamo!
- Kobieto, weźże to dziecko na ręce!
- Panie, panie, to nie moje dziecko – krzyczy histerycznie kobieta i ucieka (…). Jest młoda, zdrowa, ładna, chce żyć.
Ale dziecko biegnie za nią (…)
- Mamo, mamo, nie uciekaj!
- To nie moje, nie moje, nie!... [Proszę państwa…]
Innym z ważnych czynników relacji międzyludzkich w lagrze jest głód. Jego zaspokojenie staje się głównym celem każdego więźnia, myślą pierwszą po przebudzeniu i ostatnią przed zaśnięciem, każdego kolejnego dnia. Pusty lub pełny żołądek wyznaczają obozową hierarchię – kto głoduje, ten zdany jest na łaskę i, znacznie częściej, niełaskę sytych. Ma on moc sprawczą niszczenia podstawowych zasad moralnych – staje się przyczyną prostytucji, kradzieży (mimo perspektywy surowych konsekwencji), gotowości do zbrodni, do poświęcenia życia bliskich, gotowości do kanibalizmu. Beker, który własnoręcznie powiesił w obozie swego syna za kradzież bochenka chleba, stwierdza w rozmowie z Tadkiem: Głód jest wtedy prawdziwy, gdy człowiek patrzy na drugiego człowieka jako na obiekt do zjedzenia. (…) Człowieku, u nas ludzie żywcem chcieli się zjadać! [Dzień na…]. Szczególnie wymowne jest znaczenie mechanizmu głodu, gdy czytelnik odkrywa, że podbija on wartość obozowego pożywienia do pułapu moralnego absurdu, gdy okazuje się, że miska zupy z pokrzywy jest więcej warta od życia ludzkiego: (...) nie wolno marnować pokarmu dla ludzi, którzy niedługo pójdą do komina, stwierdza narrator [Dzień na...].
 
Źródło

Najstraszniejszy jednak mechanizm, kształtujący międzyludzkie relacje w lagrze, wynika z zaakceptowania przez większość więźniów zasad funkcjonowania narzuconych przez oprawców. Oto, wynikająca z faszystowskiej ideologii, pogarda dla ludzi słabych, bądź uznanych za podgatunek człowieka, zwyrodnialstwo esesmanów, bezwzględność kapo i postów, udzielają się również pozostałym współwięźniom. Wychudzony, zawszony, owrzodzony, zaszczuty i bezbronny Żyd może stać się obiektem agresywnych działań wszystkich, którym stanie na drodze. Jest nie tylko lokatorem najniższego piętra obozowych prycz, skazanym na wyłącznie zupę pokrzywową, nie tylko wykonawcą morderczych robót, nie tylko odartym z godności przedmiotem pogardy i odrazy, ale też obiektem przemocy ze strony współwięźniów, prowadzącej do utraty zdrowia i życia, o czym świadczą sceny z udziałem Iwana, Andrzeja, Tadka: Na ziemi leżał Beker, charczał i pluł krwią, a Iwan kopał go, gdzie popadło: w mordę, w brzuch, w podbrzusze [Dzień na…]. Poleciałem ścieżką. – Andrej, Konczaj ich! Kapo kazał! Andrzej chwycił kij i uderzył na odlew. Grek zasłonił się ręką, zaskowyczał i upadł. Andrzej położył mu kij na gardło, stanął na kiju i zakołysał się. [Dzień na…].
   Ten właśnie zbrodniczy system, którego produktem stał się tzw. człowiek zlagrowany, akceptujący nieludzkie zasady obozu, zgodnie z którymi liczy się tylko fizyczne przetrwanie, w którym ofiary stają się współoprawcami, w którym zanika nie tylko elementarna solidarność więzionych, ale też podział na dobro i zło - stanowił największą klęskę humanitaryzmu i jednocześnie triumf twórców patologicznych nazistowskich teorii.
   Opowiadania T. Borowskiego utrzymane są w konwencji behawioralnej - narrator pozostawia czytelnikowi ocenę zdarzeń i postępowania bohaterów na podstawie ich zachowań i rozmów, zaś analiza psychologiczna, relacjonowanie myśli, uczuć postaci są maksymalnie zredukowane. Obozowy świat został opisany w sposób obiektywny, beznamiętny, szorstki, przy użyciu zindywidualizowanego, często zbrutalizowanego języka bohaterów, w którym podobnie jak w języku narracji, zastosowano specyficzny żargon obozowy. 
Wszystkie teksty na tej stronie są mego autorstwa.
Nie zezwalam na ich kopiowanie i publikowanie bez mojej zgody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj zachowując zasady kultury - jeśli zechcesz je lekceważyć, Operator połączeń międzyplanetarnych odeśle cię w kosmiczny niebyt:)