Źródło |
Narratorem-bohaterem
Dnia na Harmenzach i Proszę państwa do gazu jest młody
mężczyzna, Tadek, warszawiak. Do obozu trafił z łapanki ulicznej. Jego sposób
myślenia, wypowiadania się, refleksje, wskazują na człowieka wykształconego, inteligenta. Początki pobytu
w Oświęcimiu są dla niego trudne (Przecież i ty byłeś kiedyś głodny [Dzień na…] – mówi do niego jeden ze
współwięźniów), z czasem jednak przystosowuje się do warunków panujących w
obozie: korzysta z pomocy rodziny (paczki z żywnością), potrafi sam zdobyć
pożywienie, handluje, nawiązuje przydatne znajomości, zostaje vorarbeiterem (pomocnikiem kapo), korzysta z usług
wymiennych, dzięki czemu nie tylko nie jest głodny, ale też w miarę godnie
ubrany, czysty, zdrowy, ma siłę do pracy fizycznej.
Jako
narrator, Tadek ujawnia szerszy obraz rzeczywistości obozowej. Opisywane przez Tadka wydarzenia rozgrywają się w przestrzeni oświęcimskiego obozu koncentracyjnego i
jego najbliższych okolic (gospodarstwo rolne Harmenze, rampa oświęcimskiej stacji kolejowej),
w trakcie prac więźniów, co pozwala ocenić warunki ich bytowania i
obowiązkowych zajęć.
Więźniowie
mieszkają po kilkuset w przeludnionych barakach, śpią na dwupiętrowych buksach
(pryczach), których dół przeznaczony jest dla ludzi z najniższego szczebla
obozowej drabiny: (…) gnieżdżą się [tam] po ośmiu, dziewięciu, leżą nadzy, kościści, cuchnący potem i
wydzielinami, o zapadniętych głęboko policzkach [Proszę państwa…].
Większość
z nich skazana jest na głodowy wikt obozowy, którego podstawę stanowi wodnista
zupa (z pokrzyw, brukwi) i nędzna racja czarnego chleba. Wskutek niedożywienia, awitaminozy, są skrajnie
wychudzeni, często schorowani, owrzodzeni, „zjadani” przez insekty. Ta
kategoria więźniów przypomina upiorne zjawy, co uderzająco oddaje dokumentacja
fotograficzna, powstała w tym miejscu i czasie, a także komentarz narratora Dnia na Harmenzach: Ruszają się, żeby uniknąć bicia, żrą trawę i lepką glinę, aby nie czuć
głodu, chodzą osowiali, jeszcze żywe trupy.
Źródłem
względnego dobrostanu i statusu więźnia mogą być, m.in., przynależność narodowa
i określone, dostępne nielicznym, prace. Tadek, będący Polakiem, vorarbaiterem, posiadający
umiejętności techniczne, pracujący przy układaniu torów kolejki obozowej,
następnie na rampie, do której nadjeżdżają transporty zagłady, nie nosi pasiaka:
Buty mam istotnie ładne, na podwójnej
podeszwie (…) – odrzekłem wskazując mu na
jedwabną koszulę, za którą dałem chyba z kilo pomidorów [Dzień na…]. Nie cierpi też
głodu: Chleba i słoniny mam dosyć [Dzień na…], stwierdza i
dodaje w innym czasie: Rozkładamy biały, przemyślnie wypieczony
chleb, kruchy (…), przysłany aż z Warszawy.
(…) Wyciągamy
boczek, cebulę, otwieramy puszkę skondensowanego mleka [Proszę
państwa…].
Tadek pozwala sobie nawet na niemal prowokacyjne zachowania wobec
esesmana, któremu spodobał się zegarek Tadka, czy wobec posta, któremu spodobały
się buty Tadka. Jest on, co prawda, również narażony na bicie, represje i
niełaskę obozowych oprawców, ale by się one urzeczywistniły, musiałby rażąco
naruszyć obozowe normy. W podobnej sytuacji znajdują się Francuz Henri, Rosjanin
Andriej, czy marsylczyk z opowiadania Proszę
państwa… Oni są nie tylko najedzeni, ale mają nawet dostęp do luksusowych dóbr
obozowego czarnego rynku (alkohol, perfumy, środki czystości).
W
skrajnie odmiennych warunkach bytują przede wszystkim Żydzi (niezależnie od
kraju pochodzenia): (…) my jesteśmy
głodni, wiecznie głodni, wiecznie, wiecznie… [Dzień na…]. Wszyscy oni
skazani są z góry na zagładę przez hitlerowców, niektórzy z krótkim jedynie odroczeniem
tego wyroku – dopóki nie wyczerpią resztki sił w trakcie najgorszych i
najcięższych robót obozowych. Są głodzeni, schorowani, bici: Nagle (…) na zgięte karki, na pochylone aż do ziemi głowy, na sflaczałe ręce
posypał się grad uderzeń. Trzon łopaty bębnił o łby, obijał skórę na kościach i
głucho stękał po brzuchu
[Dzień na…]. Ci nieszczęśnicy
„z paragrafu” przeznaczeni „do komina”, szybko do niego trafiają, dzieląc los
wcześniej zagazowanych i spalonych współbraci – za słabych, za małych, kalekich,
za starych, za mało godnych miana człowieka. Ich kości i popioły „zasilą” stawy
rybne farmy Harmenze.
Życie
w lagrze przebiega pod wpływem specyficznych czynników, które wyznaczają jego
rytm, normy postępowania, charakter obozowej obyczajowości, relacje
międzyludzkie. Na postępowanie więźniów niewątpliwie wpływają strach, poczucie
stałego zagrożenia, bliskość śmierci. Odzierają one ludzi z poczucia godności, pogłębiają
bierność i obojętność wobec krzywdy drugiego człowieka. Człowieczeństwo
ustępuje tu miejsca instynktowi samozachowawczemu, rodzącemu pragnienie, aby
przetrwać choćby za cenę życia osób najbliższych, bezbronnych:
Oto idzie szybko kobieta (…), małe, kilkuletnie dziecko biegnie za nią
(…), wyciąga rączki z płaczem – Mamo! mamo!
- Kobieto, weźże to dziecko na ręce!
- Panie, panie, to nie moje dziecko –
krzyczy histerycznie kobieta i ucieka (…). Jest
młoda, zdrowa, ładna, chce żyć.
Ale dziecko biegnie za nią (…)
- Mamo, mamo, nie uciekaj!
- To nie moje, nie moje, nie!... [Proszę państwa…]
Innym z ważnych czynników
relacji międzyludzkich w lagrze jest głód. Jego zaspokojenie staje się głównym
celem każdego więźnia, myślą pierwszą po przebudzeniu i ostatnią przed
zaśnięciem, każdego kolejnego dnia. Pusty lub pełny żołądek wyznaczają obozową
hierarchię – kto głoduje, ten zdany jest na łaskę i, znacznie częściej,
niełaskę sytych. Ma on moc sprawczą niszczenia podstawowych zasad moralnych –
staje się przyczyną prostytucji, kradzieży (mimo perspektywy surowych
konsekwencji), gotowości do zbrodni, do poświęcenia życia bliskich, gotowości
do kanibalizmu. Beker, który własnoręcznie powiesił w obozie swego syna za kradzież bochenka chleba, stwierdza w rozmowie z Tadkiem: Głód jest wtedy prawdziwy, gdy człowiek
patrzy na drugiego człowieka jako na obiekt do zjedzenia. (…) Człowieku, u nas ludzie żywcem chcieli się zjadać! [Dzień na…]. Szczególnie wymowne jest znaczenie mechanizmu głodu, gdy czytelnik odkrywa, że podbija on wartość obozowego pożywienia do pułapu moralnego
absurdu, gdy okazuje się, że miska zupy z pokrzywy jest więcej warta od życia
ludzkiego: (...) nie wolno marnować pokarmu dla ludzi, którzy niedługo
pójdą do komina, stwierdza narrator [Dzień na...].
Źródło |
Najstraszniejszy
jednak mechanizm, kształtujący międzyludzkie relacje w lagrze, wynika z
zaakceptowania przez większość więźniów zasad funkcjonowania narzuconych przez
oprawców. Oto, wynikająca z faszystowskiej ideologii, pogarda dla ludzi słabych, bądź uznanych za podgatunek człowieka, zwyrodnialstwo esesmanów, bezwzględność kapo
i postów, udzielają się również pozostałym współwięźniom. Wychudzony, zawszony,
owrzodzony, zaszczuty i bezbronny Żyd może stać się obiektem agresywnych
działań wszystkich, którym stanie na drodze. Jest nie tylko lokatorem
najniższego piętra obozowych prycz, skazanym na wyłącznie zupę pokrzywową, nie
tylko wykonawcą morderczych robót, nie tylko odartym z godności przedmiotem
pogardy i odrazy, ale też obiektem przemocy ze strony współwięźniów,
prowadzącej do utraty zdrowia i życia, o czym świadczą sceny z udziałem Iwana,
Andrzeja, Tadka: Na ziemi leżał Beker, charczał i pluł
krwią, a Iwan kopał go, gdzie popadło: w mordę, w brzuch, w podbrzusze [Dzień na…]. Poleciałem ścieżką. – Andrej, Konczaj ich! Kapo kazał!
Andrzej chwycił kij i uderzył na odlew. Grek zasłonił się ręką, zaskowyczał i
upadł. Andrzej położył mu kij na gardło, stanął na kiju i zakołysał się. [Dzień na…].
Ten
właśnie zbrodniczy system, którego produktem stał się tzw. człowiek zlagrowany, akceptujący
nieludzkie zasady obozu, zgodnie z którymi liczy się tylko fizyczne
przetrwanie, w którym ofiary stają się współoprawcami, w którym zanika nie tylko elementarna solidarność więzionych, ale też podział na
dobro i zło - stanowił największą klęskę humanitaryzmu i jednocześnie
triumf twórców patologicznych nazistowskich teorii.
Opowiadania T. Borowskiego utrzymane są w konwencji behawioralnej - narrator pozostawia czytelnikowi ocenę zdarzeń i postępowania bohaterów na podstawie ich zachowań i rozmów, zaś analiza psychologiczna, relacjonowanie myśli, uczuć postaci są maksymalnie zredukowane. Obozowy świat został opisany w sposób obiektywny, beznamiętny, szorstki, przy użyciu zindywidualizowanego, często zbrutalizowanego języka bohaterów, w którym podobnie jak w języku narracji, zastosowano specyficzny żargon obozowy.
Opowiadania T. Borowskiego utrzymane są w konwencji behawioralnej - narrator pozostawia czytelnikowi ocenę zdarzeń i postępowania bohaterów na podstawie ich zachowań i rozmów, zaś analiza psychologiczna, relacjonowanie myśli, uczuć postaci są maksymalnie zredukowane. Obozowy świat został opisany w sposób obiektywny, beznamiętny, szorstki, przy użyciu zindywidualizowanego, często zbrutalizowanego języka bohaterów, w którym podobnie jak w języku narracji, zastosowano specyficzny żargon obozowy.
Wszystkie teksty na tej stronie są mego autorstwa.
Nie zezwalam na ich kopiowanie i publikowanie bez mojej zgody.
Nie zezwalam na ich kopiowanie i publikowanie bez mojej zgody.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentuj zachowując zasady kultury - jeśli zechcesz je lekceważyć, Operator połączeń międzyplanetarnych odeśle cię w kosmiczny niebyt:)