10/12/2014

"Jądro ciemności" - w kręgu problematyki społeczno-politycznej utworu, zagadnień moralnych i psychologicznych.


Źrodło
      Joseph Conrad jako jeden z pierwszych pisarzy europejskich swoich czasów podjął twórczo problematykę kolonii, kolonizacji i ich prawdziwego obrazu. Jak wiadomo, polityce kolonizacyjnej towarzyszyły hasła misji cywilizacyjnej Europy wobec zawłaszczonych terenów i ich mieszkańców. W oficjalnej propagandzie Europejczycy nieśli ludom "prymitywnym" i "dzikim" kulturę chrześcijańską, postęp, naukę. W rzeczywistości łupili kolonie, które były przestrzenią wielkich zasobów bogactw i surowców naturalnych oraz taniej siły roboczej. Zdobywcy i nowi właściciele podbitych obszarów nie potrafili korzystać z nich ani w sposób mądry, ani cywilizowany, ani ludzki. Kierowali się po prostu bezwzględnym egoizmem i zachłannością. Pod wzniosłymi i pięknymi hasłami oświecania ciemności i krzewienia cywilizacji kryło się okrucieństwo i pogarda dla "dzikusów". Biali nie dostrzegali bowiem w tubylcach ich człowieczeństwa, odmienności kulturowej, ich duchowości. 
  Wyżej wskazana problematyka wypełnia warstwę społeczno-polityczną "Jądra ciemności", które z tej perspektywy należy traktować jako przejaw krytycznego stosunku Conrada do polityki imperialnej, związanej z podbojem, zniewalaniem, często eliminowaniem ludności tubylczej na różnych kontynentach, w czasach współczesnych autorowi. Warto zaznaczyć, że Conrad nie był przeciwnikiem kolonizacji w ogóle, ale protestował wobec towarzyszących jej nieudolności, okrucieństwa i hipokryzji. Rozpatrując utwór w szerszym kontekście można przyjąć, że jest on wyrazem buntu pisarza przeciw każdej ideologii, która pod pozorem pięknych idei podbudowanych wzniosłymi sloganami, ukrywa masowe zbrodnie i najciemniejsze ludzkie instynkty.

Kwestie psychologiczne i zagadnienia moralne osadzone są głównie w prezentacji dwóch kontrastowych bohaterów powieści: Marlowa i Kurtza.
Źródło

Marlow
jest marynarzem i tym samym podróżnikiem. To postać przyjaźnie nastawiona do ludzi i świata, człowiek myślący i wrażliwy, uosabiający przede wszystkim ład moralny. Jest wzorem życia w zgodzie z wyznawanymi zasadami, normami moralnymi. Gdy zapragnie wyjechać do Afryki, będzie nim powodować wrodzona ciekawość, chęć przeżycia emocji towarzyszących wyprawie w nieznane. Eksploracja Czarnego Lądu rzeczywiście okaże się najważniejszą w jego życiu. Marlow będzie chciał poprzez tę podróż utwierdzić się w przekonaniu o tym, że Europejczycy niosą w gruncie rzeczy dobro Afryce. Nie oznacza to naiwności i zaślepienia: Marlow jest świadom, że zasadniczy cel  kolonizacji koncentruje się  wokół bogactw i potencjału lądów zamorskich, ale sadzi, że w ogólnym rozrachunku korzystają one na wpływach gospodarki i kultury europejskiej. Podróż w głąb Czarnego Lądu rozwiewa jego złudzenia: zetknie się tam wyłącznie z różnymi przejawami zła, grabieżą, okrucieństwem. Szczególnie szokujący okaże się sposób traktowania czarnych przez białych i fakt, że ci ostatni nie dostrzegają w tubylcach ludzi.
Sam Marlow poczuwa się do pełnego uznania człowieczeństwa rdzennych mieszkańców Afryki i do uznania ich kultury, mimo że jej nie rozumie i obawia się jej. I choć należy do grona kolonizatorów, nie ma w nim pokusy, by postępować jak większość z nich. Przyczyna tej odporności jest prosta: Marlowa chroni przed okrucieństwem, pogardą i przemocą wobec tubylców jego zdrowy kręgosłup moralny. Głęboko w nim zakorzenionych norm moralnych nie są w stanie przytłumić ani złe wzory, ani pokusa podpowiadana przez mroczne instynkty, drzemiące w każdym człowieku. O tężyźnie moralnej tego bohatera zaświadczy też jego stosunek do Kurtza – kiedy Marlow go pozna, poczuje odrazę do postępowania tego człowieka. I choć Kurtz będzie w oczach Marlowa mniej zepsuty niż inni przedstawiciele spółki handlowej, Marlow właściwie oceni okrucieństwo, samowolę i egoizm Kurtza. Nie będzie w stanie usprawiedliwiać moralnej degradacji człowieka cywilizowanego, którym wydawał się przecież Kurtz. Warto jednak pamiętać, że Marlow będąc świadkiem ostatnich chwil i słów w życiu Kurtza, uzna je za rodzaj moralnego zwycięstwa tego człowieka nad sobą samym, zwycięstwa okupionego niezliczonymi klęskami, ohydnym przerażeniem, ohydnym dosytem.
Podróż do Afryki stanie się dla Marlowa swoistym sprawdzianem. Wyjdzie z niego obroną ręką, z wynikiem pozytywnym: zdobędzie bolesną wiedzę, cenne doświadczenie i nie ulegnie schematowi białego zdobywcy. Zachowa swą powściągliwość, pracowitość, wytrwałość, poczucie odpowiedzialności, przyjazny stosunek do świata.
Kurtz – niegdyś dziennikarz, artysta, utalentowany mówca, zapewne człowiek o szerokich horyzontach myślowych i postać niewątpliwie świadoma moralnego kodeksu Europejczyka. Jednakże podróż do Afryki zmieni go w zupełnie inną osobę. Pod wpływem nieznanych sobie wcześniej warunków i okoliczności, Kurtz odrzuci normy moralne i ulegnie złudzeniu absolutnej wolności i samowoli. Dzięki stosowaniu niedopuszczalnych metod zdobywania kości słoniowej szybko stanie się najlepszym z agentów spółki handlowej i w swej zachłanności będzie nadal wymuszał na tubylcach dostawy tego cennego surowca, pustoszył wioski afrykańskie w okolicach swej stacji, zabijał przeciwstawiających się mu czarnoskórych. Nie ulega wątpliwości, że gdyby Kurtz postępował w taki sposób w Europie, zarzucono by mu dopuszczanie się zwykłych kryminalnych przestępstw: kradzieży, wymuszeń, morderstw. W kolonialnej Afryce stają się one dopuszczalne i zrozumiałe, zatem Kurtz, podobnie jak inni najeźdźcy, daje absolutny upust własnemu nienasyceniu, pazerności, pragnieniu bogactwa i władzy.
Misja cywilizacyjna, z którą Kurtz przyjechał do Afryki, ulotnia się wraz z odkryciem, jak wielką władzę nad rdzenną ludnością tego kontynentu może zdobyć biały człowiek. Nie czując w afrykańskiej dżungli żadnych hamulców zewnętrznych, jakiegokolwiek aparatu przymusu, Kurtz uznaje, że może wyłączyć swoje własne wewnętrzne (moralne) hamulce i – z pozycji pana, władcy, niemal bóstwa postępować wyłącznie zgodnie ze swoją wolą. Z satysfakcją, w pełnym upojeniu swoją władzą odgrywa rolę białego bożka, przyjmując hołdy, uwielbienie i absolutne podporządkowanie tubylczej ludności. Zaczyna tak głęboko wierzyć w swoje „nadczłowieczeństwo” i tak bardzo przywiązuje się do płynących z niego doznań, że nie potrafi z nich zrezygnować, dlatego finalnie usiłuje uciec przed tymi, którzy spieszyli mu, jako choremu, na ratunek.
Źródło
Kurtz ma przy tym pewność, że bierze udział w chwalebnej misji cywilizacyjnej, misji niesienia postępu „zapóźnionym” ludom. Jest więc zakłamany, oszukuje się, próbuje również stworzyć fałszywy obraz samego siebie w oczach innych ludzi (np. Marlowa). Tym samym staje się godnym reprezentantem systemu, który posługując się odpowiednią wzniosłą ideologią realizuje krwawe dzieło zaboru, okrucieństwa, zbrodniczego panowania. Mroczny kontynent uaktywni najciemniejsze mroki jego natury, co Kurtz uświadomi sobie dopiero na łożu śmierci, sumując swoje dokonania słowami: Zgroza, zgroza!
Zestawienie ze sobą bohaterów tak podobnych i tak różnych jednocześnie, drobiazgowa analiza ich postępowania i jego skutków, na tle wskazanych wyżej okoliczności, dowodzą, jak bardzo problematyka moralna, filozoficzna, społeczno-kulturowa interesowały Josepha Conrada. Umiejętność przenikliwej obserwacji świata i jego problemów w całej złożoności, wewnętrznego ich skomplikowania oraz odwaga z jaką stawiał trafne i klarowne oceny rzeczywistości, a także specyficzna poetyka jego utworów, stawiają Conrada w pierwszym rzędzie znakomitych pisarzy myślicieli początków XX wieku.
Wszystkie teksty na tej stronie są mego autorstwa.
Nie zezwalam na ich kopiowanie i publikowanie bez mojej zgody.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj zachowując zasady kultury - jeśli zechcesz je lekceważyć, Operator połączeń międzyplanetarnych odeśle cię w kosmiczny niebyt:)